Wybudowano go podobno już ok. 1370 roku, w okolicy dzisiejszego skrzyżowania ulic Zachodniej i Lutomierskiej. Dopóki Łódź była niewielką osadą rolniczą mały kościółek absolutnie mieszkańcom wystarczał, natomiast wraz z rozwojem miasta i późniejszym rozkwitem przemysłu taka świątynia nie mogła sprostać wszystkim potrzebom duszpasterskim. Dlatego z biegiem lat rozbudowywano go ale było to rozwiązanie dobre tylko na jakiś czas. W końcu został wyburzony i pracownicy przędzalni Poznańskiego przenieśli jego części w okolice cmentarza przy ul. Ogrodowej gdzie postawiono go od nowa, nadając mu tytuł św. Józefa.
Później znów dokonywano rozbudowy kościoła, poszerzając go o nawy boczne, kaplice boczne i modernizując prezbiterium a w latach 20-tych XX w. wykonano pięć nowych ołtarzy do kościoła, których fundatorem była firma Izraela Poznańskiego.
Ciągłe remonty, malowanie, wykonanie polichromii i inne prace spowodowały, że kościółek zatracił swój pierwotny charakter, tutaj widać jak wyglądał około 1853 roku. Mimo to, nadal przyciąga uwagę swoim wyglądem, który nie pasuje do architektury wielkiego miasta, dlatego patrząc na niego ma się wrażenie, że czas się w tym miejscu zatrzymał. Niesamowite jest też to, że ten kościół, a właściwie jego niektóre części, były świadkami wielu historycznych wydarzeń i jako nieliczne miały okazje widzieć Łódź rolniczą, przed wielkim rozwojem przemysłowym.
My przyjrzeliśmy się temu miejscu późnym wieczorem i trzeba przyznać, że o takiej porze mały drewniany kościółek, z całym terenem, ogródkiem, drewnianym krzyżem, dzwonnicą i drzewami wokół daje dość mroczny efekt. Nie słychać tam zgiełku miasta ani nie daje się odczuć, że jesteśmy tuż obok Manufaktury, panuje tam niezwykła cisza… czasami tylko usłyszeć można głosy… jakie głosy? Musicie udać się tam sami i się przekonać ;)
–
fot. Rafał Tomczyk
–