Trwa budowa ulicy Moniuszki. Inwestycja według planów UMŁ miała zakończyć się w grudniu 2021r. ale póki co do tego zakończenia jeszcze daleka droga. Natomiast warto zwrócić uwagę na inną kwestię, a mianowicie na jakość prac, która jest fatalna! Granitowe chodniki układane we wzór karo wykonane są dramatycznie krzywo, a nierówności nawierzchni wyczuwalne są przy każdym kroku stopy i widać je w pełni gołym okiem (wystarczy mieć je otwarte). Ułożenie granitu jest dalekie od poprawnego ułożenia płyt, a mile świetlne od jakości ułożonej nawierzchni na ulicy Piotrkowskiej… A to nie wszystko co jest tu wykonywane źle, poniżej wymieniamy fuszerki i niedoróbki jakie zauważyliśmy:
1. Krzywo osadzone krawężniki i rynsztoki.
2. Krzywo ułożone chodniki granitowe na całej długości prac.
3. Poszczególne płyty ułożone na różnych wysokościach.
3. Powyszczerbiane i popękane płyty granitowe.
4. Nierówne szerokości fug między płytami.
5. Nierówne cięcie granitowych płyt.
7. Niezabezpieczenie prac brukarskich w trakcie ich prowadzenia.
Czy Zarząd Inwestycji Miejskich nie ma urzędnika do kontroli inwestycji w trakcie prac? Czy nie ma żadnego inżyniera kontraktu, który nadzoruje te prace? Jak można pozwalać na kontynuowanie takich prac?
Poza tym, że jakość przeprowadzanych tu prac pozostawia wiele do życzenia to sam plac budowy na ulicy Moniuszki wygląda skandalicznie. Prace nie są odpowiednio zabezpieczone, a piesi otrzymują w ramach prowadzonych robót budowlanych nie lada atrakcje, takie jak np.: dziury, uskoki, niezastygły cement, palety, leżące tu i tam, oraz stosy materiałów budowlanych w nieładzie. Na porządnej budowie takie rzeczy byłyby niedopuszczalne!
Dla porównania, jako dobry przykład zabezpieczenia prac budowlanych, prezentujemy kilka zdjęć z Warszawy.
Wracamy do Łodzi, na ulicę Moniuszki. Fatalna jakość prac na prawie każdym metrze przestrzeni, brak BHP i narażanie pieszych na skręcenie kostki – czy może być gorzej? Może! Do fuszerek i niebezpieczeństwa spokojnie możemy tu jeszcze dodać ogólnie panujący chaos i samowolę parkingową. Ulica nie jest wygrodzona przed wjazdem samochodów, wobec tego kierowcy swobodnie urządzają sobie tutaj każdego dnia dzicz parkingową i zostawiają samochody na dopiero co ułożonych płytach chodnikowych, brudząc je plamami oleju, piachem i błotem.
Nie możemy przyzwalać na tak niską jakość drogich i powolnych remontów, dlatego postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Wraz z Kosmą Nykielem, autorem bloga Kosmografie, napisaliśmy list otwarty do władz miasta, będący jednocześnie zaproszeniem na naszą wspólną akcję społeczną, odbywającą się pod hasłem „STOP fuszerkom! Łodzi nie stać na siajowe remonty.” Celem naszej akcji jest zwrócenie uwagi instytucji miejskich na to jak w Łodzi prowadzone są remonty, oraz uświadomienie mieszkańców miasta jakie ryzyko niesie ze sobą kiepskie wykonanie prac remontowych. Pełną treść listu publikujemy poniżej, i zapraszamy Was na naszą akcję. Już 6 lipca pójdziemy razem na spacer szlakiem łódzkich fuszerek. Wydarzenie będzie miało formę happeningu, podczas którego zinwentaryzujemy każdą fuszerkę na ulicy Moniuszki a efekty naszej pracy prześlemy do Zarządu Inwestycji Miejskich.
List otwarty do władz miasta:
Jakość łódzkich remontów powoli staje się symboliczna. Wypadające kostki mogłyby zostać umieszczone w logo Łodzi, bo są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów naszych ulic. Z niewiadomych powodów Zarząd Inwestycji Miejskich i Zarząd Dróg i Transportu tolerują fatalną jakość wykonania prac. Nie dość, że drogo i powoli, to jeszcze efekt końcowy kłuje w oczy.
Ulice, które powinny wytrzymać po remoncie kolejne kilkanaście lat, rozpadają się często zaledwie po kilku miesiącach od oddania. Ciągnące się w nieskończoność remonty powodują upadki lokalnych biznesów, które w Łodzi są szczególnie cenne i powinny być pod szczególną opieką.
Niestety, nazbyt często urząd pozostaje głuchy na głosy łodzian w sprawie złej jakości robót. Tak było w przypadku ulicy Traugutta, gdzie najpierw nie ułożono nawierzchni zgodnie ze sztuką brukarską i ulicę oddano do użytkowania, po czym nie wyegzekwowano od wykonawcy dokonania napraw gwarancyjnych. Dziś ulica się rozsypuje, a miasto będzie musiało zapłacić jeszcze raz – z kieszeni nas, łodzian – za wykonanie koniecznych napraw.
Nadzór nad inwestycjami w mieście kuleje, dlatego czas, by sami mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce i pomogli urzędnikom. Remont Moniuszki – ulicy o niezwykłej historycznej wartości – stał się już bohaterem memów – i to nie ze względu na urok tego pięknego zakątka Łodzi. Dlatego wnosimy o pilne wstrzymanie obecnych robót brukarskich na ulicy Moniuszki, szczegółowe sprawdzenie „jakości” prac, demontaż tego, co wykonano, i ponowne rozpoczęcie układania nawierzchni – tym razem zgodnie ze sztuką budowlaną oraz z należytą starannością i jakością.
Zapraszamy wszystkich łodzian – ale także przedstawicieli wykonawcy i inwestora – czyli miejskich urzędników – na społeczną kontrolę prac na Moniuszki. Spotykamy się w środę, 6 lipca, o godzinie 18 pod zegarem na rogu Piotrkowskiej i 6 Sierpnia – wspólnie zinwentaryzujemy każdą fuszerkę na dotychczas ułożonym fragmencie, a następnie prześlemy wynik naszych prac do Zarządu Inwestycji Miejskich. Chcemy, by piękna ulica Moniuszki, architektoniczna perełka Łodzi, miała godną oprawę – by krzywe chodniki i wypadające kostki nie odbierały uroku zabytkowym willom autorstwa Hilarego Majewskiego, tak jak ma to miejsce na sąsiedniej ulicy Traugutta.
Oprócz dbania o jakość prowadzonych prac musimy też zadbać o sposób ich prowadzenia. Czy da się zaplanować remont tak, by zminimalizować uciążliwość dla pieszych i dbać o podstawowe zasady BHP? Chaos, bałagan, niedostatek wygrodzeń wokół prac czy brak tymczasowego chodnika nie sprzyja mieszkańcom chcącym odwiedzić ten fragment centrum.
Ponadto może stanowić dla nich realne niebezpieczeństwo. Przyglądając się pracom, widzieliśmy już dużo elementów, które na budowie nigdy nie powinny mieć miejsca, zaczynając od niezabezpieczonych kilkumetrowych wykopów w miejscu chodnika, a kończąc na płynnym betonie, nad którym musieli przeskakiwać piesi.
Nie możemy sobie pozwolić, by kolejni przedsiębiorcy w mieście podzielili los tych z Kilińskiego, Sienkiewicza, Nawrot i Śmigłego-Rydza, a teraz chyba także placu Wolności i Wojska Polskiego. Czas usiąść do okrągłego stołu – wspólnie, jako urzędnicy, przedsiębiorcy, aktywiści i mieszkańcy – i wypracować wspólne standardy prowadzenia inwestycji, które przestaną uprzykrzać życie łodzianom.
Kosma Nykiel i Rafał Tomczyk